Monthly Archives: Kwiecień 2015
wygoda
Adoracja Eucharystyczna to bardzo trudna i nużąca forma modlitwy. Chyba, że adorujący rozsiądzie się wygodnie, trochę sobie może pośpi, albo odpocznie chwilę od miejskiego zgiełku, od zapracowania, albo…. pobyt z Jezusem stał się treścią jego życia – jest jak św. Jan, który w czasie Ostatniej Wieczerzy spoczywał na piersi Chrystusa. Niedawno pisaliśmy, że nie wypada rozsiąść się wygodnie – nie zapominajmy, Kogo adorujemy! Właściwie, przy niezachowaniu odpowiedniej, choć trochę niewygodnej pozycji ciała (nie zawsze jest możliwa postawa klęcząca np. z powodu stanu zdrowia) trudno określić taką modlitwę słowem „adoracja” (z łac. adoratio – oddawanie czci, uwielbienie). Raczej jest to rozmowa z… kolegą… Myślę, że w bardzo wielu wypadkach Bóg i taką formę wygodnej modlitwy jakoś przyjmuje, ale czy ostatecznie jest Mu ona miła? Każdy sam musi sobie na to pytanie odpowiedzieć. Warto przytoczyć św. Pawła: „Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”. Nasz Pan na Krzyżu, a my na krześle jak na tronie z wyciągniętymi do przodu nogami (piszę o zdrowych – to są fakty w naszych kaplicach!). Coś tu jest nie tak – nieprawdaż? Ale wróćmy do początku – Adoracja Eucharystyczna to bardzo trudny, szczególnie dla początkujących w tej formie modlitwy – czas. Ale przez to ogromnie zasługujący. Ogromnie. Na naszej stronie też pragniemy zwrócić uwagę na pewne pokutnicze formy Adoracji – chociażby czuwanie w nocnych godzinach. To już jest dla naszej natury strasznie ciężkie – jednak, jak wielkie są wtedy owoce takich czuwań!!!
Wygodnictwo kłóci się z Krzyżem Chrystusa! Obyśmy nie stali się wrogami Krzyża – w niejednym miejscu św. Paweł napomina o tym w swoich listach. A to nie może być tylko w jakiejś wewnętrznej teorii. To właśnie nasze ciało najpierw ma być ukrzyżowane. „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami.”
Naiwność
„Wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada„. Jest oczywiste, że słowom Chrystusa należy wierzyć, a nie traktować je np. z niefrasobliwością. Powyższa przestroga, skoro nasz Pan ją wypowiedział, jest w pełni realna. Niestety, odnosi się wrażenie, że zdecydowana większość ludzi Kościoła omija to zdanie z Ewangelii szerokim łukiem. Traktuje się je jako niemożliwość, coś nieprawdopodobnego (tym samym odrzuca się Słowo Boże….). Przypomina mi się historia japońskiego ataku na Perl Harbor.
Miłosierdzie Boże
W Eucharystii najpełniej uobecnia się Miłosierdzie Boże, gdyż w Przenajświętszym Sakramencie obecny jest Sam Zbawiciel z przebitym dla nas Sercem. To już nie jest obraz Pana Jezusa, jakaś relikwia, ale On Sam, żywy, obecny w Ciele i Krwi, z Duszą i Bóstwem. „Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda.” J 19, 33-34. W czasie każdej Mszy św. stajemy podczas przeistoczenia aż do czasu komunii św. na Golgocie i jesteśmy zalewani krwią i wodą wypływającą z Boku Chrystusa.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli
Pewien student filozofii, tracący wiarę, powiedział mając na myśli tajemnicę Eucharystii: „Podziwiam, że wierzycie w coś tak irracjonalnego i niepoznawalnego.” Św. Jan od Krzyża, Doktor Kościoła, w swoim dziele Droga na Górę Karmel w Księdze 2, nazywa wiarę „uzdolnieniem ciemnym, bo każe wierzyć w prawdy objawione przez samego Boga, a one jako takie są ponad wszelkie światło przyrodzone i przekraczają bezwzględnie wszelkie ludzkie zrozumienie.” A tajemnica Eucharystii jest najbardziej niepojętą z tajemnic Bożych i największym z cudów, jaki uczynił nasz Pan dla nas. Dlatego, aby choć trochę wgłębić się w Tę Tajemnicę, koniecznie musimy zgasić światło rozumu: „przy własnym świetle rozumu, jeśli się go nie zaciemni, wiara się zatraca. Dlatego mówi prorok Izajasz: Jeśli wierzyć nie będziecie, nie zrozumiecie.” W dobie humanizmu, racjonalizmu, kultu rozumu i pychy człowieka mniemającego, że wszystko może zbadać, zmierzyć, poznać, wiara zanika i obumiera… „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” powiedział Chrystus do niewiernego Tomasza.
Źródło i szczyt
Źródło i szczyt. Właśnie jest Wielki Czwartek, za chwilę Ostatnia Wieczerza. Jesteśmy u źródła i na szczycie życia Kościoła i życia naszego, o ile jesteśmy Kościołem, czyli o ile jesteśmy gałązkami wszczepionymi w Winny Krzew – Mistyczne Ciało Chrystusa. Ale nie tylko. To niepojęte Życie, które tryska z Najświętszej Eucharystii rozciąga się na życie wszystkich – nawet tych, którzy żyją w grzechu śmiertelnym. Jeśli któregoś dnia nastąpi „ohyda spustoszenia”, (którą zapowiada w Piśmie św. prorok Daniel i sam Pan Jezus w Ewangelii – za nimi późniejsi prorocy mistycy, wielkie objawienia Maryjne – chociażby La Salette), czyli czas, gdy przestanie być sprawowana Msza św. – prawdziwa, z prawdziwym Przeistoczeniem – to naprawdę będziemy mieć na ziemi piekło (tak o tym pisze Maria Valtorta XX-wieczna mistyczka).