Category Archives: komunia na rękę

Komunia na rękę – dzieje nieposłuszeństwa. Przypadek polski


Komunia na rękę - dzieje nieposłuszeństwa. Przypadek polski

Najczęstszym uzasadnieniem dla praktyki Komunii świętej na rękę jest obecność tego zwyczaju w starożytności. W rozwinięciu tego uzasadnienia można też nieraz usłyszeć – nie zawsze wypowiadane wprost przekonanie – że Kościół zagubił jakiś szczególnie wartościowy skarb pierwotnej pobożności, odchodząc od takiego sposobu udzielania wierzącym Ciała Pańskiego na rzecz Komunii do ust. Ta dość popularna narracja wpisuje się w znacznie szerszy nurt współczesnej chrześcijańskiej mentalności, która wszystkie wieki pomiędzy czasami konstantyńskimi a Soborem Watykańskim II uważa za okres zakłamania ewangelicznego przekazu.

Echa tego ducha znajdziemy choćby w liście kard. Józefa Glempa, prymasa Polski, który w 2005 roku, pozwalając w archidiecezji warszawskiej na przyjmowanie Komunii na rękę pisał, że „zakłada to wielką dojrzałość religijną przyjmującego”. Z tego sformułowania można było wysnuć wniosek, że Komunia na rękę jest aktem pobożności przeznaczonym dla lepszych, bardziej wyrobionych duchowo, którzy wracają do chrześcjańskich źródeł. Jednak takie podejście jest swoistym pomieszaniem z poplątaniem, ponieważ zupełnie pomija dynamikę obecną w rozwoju nauczania katolickiego w interesującej nas tu sprawie. Jak podsumowywał ten proces w XIX wieku kard. Newman, Kościół nie skupia się w swoim rozumieniu doktryny na nieustannym powrocie archeologicznych początków, ale na coraz dojrzalszym jej formułowaniu nauczania, jednak bez zaprzeczania zasadom rozpoznawalnym w każdym czasie.

Bp Juan Rodolfo Laise Laise tak pisał w jednym ze swoich ważnych tekstów o problemie rozumienia rozwoju doktryny w konkretnym przypadku Komunii na rękę:

„W starożytności wierni otrzymywali Ciało Chrystusa do ręki, nic jednak nie wskazuje na to, aby praktyka taka została wprowadzona dla jakichś szczególnych motywów. Był to jedynie odwieczny obyczaj. Między innymi to właśnie w ten sposób Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy dał Swoje Ciało uczniom (byli oni zarazem biskupami). Tym niemniej, w późniejszych czasach Ojcowie Kościoła zauważyli, że ten sposób przyjmowania Ciała Pańskiego był niewystarczający. Łatwo dojść mogło do sytuacji, w której kilka okruszyn tego, co jest cenniejsze od złota i drogocennych kamieni – jak mówi św. Cyryl Jerozolimski – pozostało na rękach i upadło na ziemię. W miarę rozwijania doktryny o realnej obecności tak wzrastał szacunek do Najświętszego Sakramentu, że obyczaj podawania konsekrowanych komunikantów bezpośrednio do ust wiernych rozprzestrzeniał się coraz bardziej. Dysponujemy bardzo starożytnymi świadectwami takiej praktyki, jednak między IX a X wiekiem stała się ona jedyną, ponieważ była doskonalsza i lepiej przystosowana do godności tak wielkiego Sakramentu. W tym samym czasie zaczęto zakazywać drugiego sposobu udzielania komunii, bardziej prymitywnego i mniej doskonałego”.

Wniosek z tej krótkiej uwagi jest taki, że skoro Komunia do ust była efektem lepszego rozumienia rzeczywistości postaci eucharystycznych, to odchodzenie od tej praktyki wygląda na korozję tego rozumienia i spłycenie wiary. W 2005 roku przeciwko decyzji kard. Józefa Glempa dopuszczającej Komunię na rękę w archidiecezji warszawskiej list przygotowało środowisko „Christianitas”, który to list został podpisany przez wiele rozpoznawalnych wtedy osobistości świeckiego katolicyzmu. Z listem polemizował na portalu mateusz.pl ks. Bartosz Adamczewski, który podpierając się m. in. swoim doświadczeniem posługi kapłańskiej w krajach Zachodu dowodził, że:

1. Wierni przygotowani przez systematyczną (prowadzoną tam już od lat) katechezę eucharystyczną nie przyjmują Komunii św. z mniejszym szacunkiem niż to się dzieje w Polsce. Wręcz przeciwnie – na twarzach przystępujących do Komunii św. dorosłych bardzo często mogłem zauważyć powagę, skupienie, a jednocześnie jakiś wyraz świadomości ich wewnętrznej godności jako dojrzałych chrześcijan.

2. Gest wyciągniętych po Komunię św. rąk jest – przynajmniej od strony szafarza – naprawdę wzruszający. Nieraz widziałem stare, spracowane ręce robotników i gospodyń domowych, w których Pan Jezus z pewnością czuł się jak w swym domu w Nazarecie.

3. Przez kilka lat nigdy nie zdarzyło mi się na Zachodzie, by Pan Jezus eucharystyczny upadł mi (lub przyjmującemu) na ziemię. W Polsce, pomimo całej uwagi i pobożności, czasami (rzadko, ale jednak) to się zdarza.

4. Na Zachodzie nikt nikogo nie zmusza do przyjmowania Komunii św. na rękę. Kto chce, otrzymuje Pana Jezusa do ust, na klęcząco itd. Najczęściej są to ludzie związani z różnymi środowiskami tradycjonalistycznymi, a ich zachowanie nie wynika z obawy przed profanacją Eucharystii, ale z całokształtu pewnego myślenia o współczesnym Kościele.

Nawet pobieżna znajomość sytuacji na tzw. Zachodzie pozwala nam uznać, że argumenty ks. Adamczewskiego miały charakter emocjonalny, najprawdopodobniej niszowy, wynikający z doświadczeń posługi w specyficznych wspólnotach i zupełnie pomijały nie tylko mądrość tradycyjnego nauczania, ale nawet Soboru Watykańskiego II, które mówi, że praktyki w Kościele można zmieniać jeżeli istnieje poważny ku temu powód.

Jaki był powód masowego dopuszczania Komunii na rękę skoro jest oczywiste, że np. w Kościele niemieckim nie było żadnej „systematycznej katechezy” w tej sprawie? Jaką korzyść duchową odnieśli wierni z tej zmiany poza odarciem Eucharystii ze świętości? Nie chodzi tu nawet o złą wolę wiernych, ale prostą antropologiczną prawdę, która mówi, że jeśli czegoś możesz dotknąć rękami należy to do sfery profanum. Powołujący się na nowoczesność duszpasterze zapomnieli wziąć pod uwagę zupełnie oczywiste dane z zakresu psychologii religii. W nas samych są bowiem mechanizmy, które pomagają chronić to co święte – wielu pasterzy postanowiło jednak je zlekceważyć kierując się naiwnością antropologiczną, archeologizmem, a może i w niejednym przypadku wolą osłabienia kultu rzeczywistej Obecności Pana w postaciach eucharystycznych. Z sentymentalnych uwag ks. Adamczewskiego można wysnuć wniosek, że wprowadzenie Komunii na rękę miało – podobnie jak i Msza odprawiana w stronę ludu – uatrakcyjnić posługę kapłanom, by mieli oni więcej wzruszeń z kontaktów z wiernymi.

Ks. Adamczewski z wielkim trudem i nieskutecznie starał się też bronić Komunii na rękę za pomocą fragmentów dokumentów kościelnych. Zarzucał autorom „Christianitas”, że  “powołują się na kilka starszych dokumentów Stolicy Apostolskiej, z których ma jakoby wynikać, że przyjmowanie Komunii św. na rękę zostało wprowadzone podstępem w zamieszaniu epoki ‘błędów i wypaczeń’ po Soborze Watykańskim II i praktyka ta spotyka się dziś z ‘poważnymi zastrzeżeniami w nauczaniu Kościoła powszechnego’.” Sam pisał i przyznawał, że “trzeba stwierdzić, iż nie ma oczywiście dokumentów Stolicy Apostolskiej, zachęcających do przyjmowania Komunii św. na rękę, ale nie ma też dokumentów tego zabraniających.” W tym ostatnim stwierdzeniu kryła się jednak nieprawda. W cytowanej przez Barszczewskiego instrukcji Kongregacji ds. Kultu Bożego i dyscypliny Sakramentów Redemptionis Sacramentum (z 25 marca 2004 r.) czytamy bowiem:

„Przy udzielaniu Komunii świętej należy pamiętać, że święci szafarze nie mogą odmówić sakramentów tym, którzy właściwie o nie proszą, są odpowiednio przygotowani i prawo nie zabrania im ich przyjmowania. Stąd każdy ochrzczony katolik, któremu prawo tego nie zabrania, powinien być dopuszczony do Komunii świętej. W związku z tym nie wolno odmawiać Komunii świętej nikomu z wiernych, tylko dlatego, że na przykład chce ją przyjąć na klęcząco lub na stojąco. (nr 91) Chociaż każdy wierny zawsze ma prawo według swego uznania przyjąć Komunię świętą do ust, jeśli ktoś chce ją przyjąć na rękę, w regionach, gdzie Konferencja Biskupów, za zgodą Stolicy Apostolskiej, na to zezwala, należy mu podać konsekrowaną Hostię. Ze szczególną troską trzeba jednak czuwać, aby natychmiast na oczach szafarza ją spożył, aby nikt nie odszedł, niosąc w ręku postacie eucharystyczne. Jeśli mogłoby zachodzić niebezpieczeństwo profanacji, nie należy udzielać wiernym Komunii świętej na rękę” (nr 92).”

Jak widzimy fragment ten raczej został sformułowany w obronie tych, którym odmawiano Komunii Świętej, ponieważ chcieli ją przyjmować na kolanach i do ust, a Komunia na rękę jest tu obłożona dodatkowymi warunkami ostrożnościowymi.

Decydujący jest tu rzecz jasna fragment mówiący, że „jeśli ktoś chce ją przyjąć na rękę, w regionach, gdzie Konferencja Biskupów, za zgodą Stolicy Apostolskiej, na to zezwala, należy mu podać konsekrowaną Hostię”. Problem jednak polega na tym, że zgody na podawanie Komunii na rękę były wydawane często z pominięciem stanu prawnego w Kościele. Cytowany już bp Laise pisał o przypadku argentyńskim.

“Nowe zarządzenie [które przedstawiano jako obejmujące całą Argentynę wprowadzenie Komunii na rękę] nie było wprowadzone bez ograniczeń, ale ad normam, według instrukcji O sposobie udzielania Komunii Świętej, znanej też pod nazwą Memoriale Domini. Przestudiowałem więc rzeczoną Instrukcję w Acta Apostolicae Sedis i stwierdziłem, że list, nierozerwalnie związany z Instrukcją (Instructio completur, in re pastorali, Epistula) mówi, że zakaz udzielania Komunii Świętej na rękę jest podtrzymany, jednak tam, gdzie sposób ten został już wcześniej wprowadzony i zakorzenił się „Ojciec Święty […] uznaje, że […] każdy biskup, w zgodzie z zasadą roztropności i własnym sumieniem, może wyrazić zgodę na wprowadzenie w swojej diecezji nowego obrzędu udzielania Komunii Świętej” (Acta Apostolicae Sedis 61/1969/546). W ten sposób uświadomiony, że to do mnie należało podjęcie decyzji i że odpowiedzialność wynika z mojego rozeznania zacząłem studiować temat, a zwłaszcza instrumenty prawnokanoniczne, które są tu decydujące. Doszedłem do wniosku, że ta nowa praktyka nie była zamierzona przez Stolicę Świętą i że nie stanowiła ona części posoborowej reformy liturgicznej.”

Zatem, wbrew temu co pisał ks. Adamczewski Redemptoris Sacramentum nie zmienia w żaden sposób porządku prawnego, który został wprowadzony za Pawła VI. Nie opiera się on na powszechności praktyki w różnych miejscach świata, gdzie wciąż jest ona w sensie prawnym wyjątkiem, ale na tym co Kościół uznaje za normę. 

Na koniec zajrzyjmy jeszcze do przywoływanego listu otwartego środowiska “Christianitas”, które postarało się w jednym miejscu i krótkiej formie zebrać papieską dokumentację dotyczą Komunii na rękę. Tekst ten do dziś zachowuje swoją aktualność:

1. Nie istnieje żaden dokument Stolicy Apostolskiej, który pochwalałby praktykę Komunii na rękę i zachęcałby do jej rozszerzania lub traktował ją jako element życia liturgicznego równorzędny z formą tradycyjną. Wprowadzenie Komunii na rękę w Polsce nie może być przedstawiane jako dostosowanie do normy obowiązującej w Kościele powszechnym.

2. Zamiast zachęt czy pochwał w nauczaniu Kościoła powszechnego obecne są poważne zastrzeżenia względem Komunii na rękę – nie drugorzędne, lecz dotyczące samej istoty wiary i religii. Kościół ostrzegał od samego początku, że jej wprowadzenie może zrodzić „mniejszy szacunek dla Najświętszego Sakramentu Ołtarza, profanację tegoż sakramentu, naruszenie prawdziwej doktryny” (instrukcja Kongregacji Kultu Bożego Memoriale Domini z 1969 r.).

3. Po kilku latach od usankcjonowania nowej praktyki komunijnej w niektórych krajach zachodnioeuropejskich Ojciec święty Jan Paweł II diagnozował sytuację w sposób następujący: „W niektórych krajach przyjęła się praktyka Komunii świętej na rękę. Praktykę taką postulowały poszczególne Konferencje Episkopatów i na ich wniosek zyskała ona zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej. Dały się jednak słyszeć głosy o rażących wypadkach nieposzanowania Najświętszych Postaci, co bardzo obciąża nie tylko osoby bezpośrednio winne takiego postępowania, ale również Pasterzy Kościoła, którzy jakby mniej czuwali nad zachowaniem się wiernych względem Eucharystii” (papież Jan Paweł II, list Dominicae caenae z 1980 r.). Możemy więc dziś stwierdzić z pewnością, że zagrożenia wymienione w dokumencie Stolicy Apostolskiej z 1969 roku okazały się jak najbardziej uzasadnione: tam, gdzie wprowadzono zwyczaj podawania Ciała Pańskiego do rąk, powstała dodatkowa okazja do grzechu przeciw Chrystusowi w Eucharystii.

4. Jedynym wyrażonym oficjalnie motywem Stolicy Apostolskiej przy udzielaniu zgody na wprowadzenie przez poszczególne krajowe Konferencje Episkopatu Komunii na rękę jest do dziś pragnienie zażegnania kryzysu, jeżeli „rozdawanie Komunii świętej na rękę rozwinęło się już w jakimś miejscu” w sposób nielegalny, na fali „trudnej sytuacji” po zakończeniu Soboru Watykańskiego II (por. Memoriale Domini). Jest jasne, że w Polsce z niczym takim nie mieliśmy, na szczęście, do czynienia. Praktyka Komunii na rękę nie zaistniała w Polsce nigdy – ani przed wiekami, ani w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

5. Nawet tam, gdzie rozdawanie Komunii na rękę zostało przeforsowane i zalegalizowane, Stolica Apostolska przypomina o niebezpieczeństwach związanych z tą praktyką – a w związku z tym pozostawia swoistą klauzulę sumienia w jej stosowaniu przez szafarzy. W roku 1999 Kongregacja Kultu Bożego wyjaśniła w odpowiedzi zamieszczonej na łamach jej oficjalnego organu: „Wszyscy powinni pamiętać, że wiekową tradycją jest przyjmowanie Komunii do ust. O ile zachodzi niebezpieczeństwo profanacji, niech kapłan celebrans nie daje Komunii wiernym do ręki niech poinformuje ich o powodach, dla których tak czyni” („Notitiae”, marzec-kwiecień 1999). Dyspozycja o tej treści została powtórzona przez Kongregację Kultu Bożego w instrukcji Redemptionis Sacramentum („O tym, co należy zachowywać, a czego unikać w związku z Najświętszą Eucharystią”) z roku 2004 (por. n. 92).

6. Warto również pamiętać, że w roku 1996 Stolica Apostolska udzieliła poparcia biskupowi Juanowi Rodolfo Laise, ordynariuszowi San Luis (Argentyna), który odmówił wprowadzenia Komunii na rękę w swej diecezji także wtedy, gdy praktyka ta została ogłoszona jako dopuszczalna przez Konferencję Episkopatu Argentyny. W liście do bp. Laise ówczesny prefekt Kongregacji Kultu Bożego kard. Jorge Medina Estevez napisał, iż takie korzystanie z prawa do „wydawania rozporządzeń według swego sumienia i roztropności pastoralnej” nie może być uznane za „obrazę Konferencji Episkopatu”, której kompetencje „nie obejmują narzucania biskupom jakiejś konkretnej praktyki z tej dziedziny” (list z 17 01 1997, prot. 1978/96/L – zob. facsimille listu w: Mgr Juan Rodolfo Laise, La communion dans la mainDocuments et histoire, Paryż 1999, 11). Natomiast sekretarz Kongregacji Nauki Wiary abp. Tarcisio Bertone precyzował – także w liście do bp. Laise – że „uważne przestudiowanie dokumentów Stolicy Świętej w tej materii ukazuje jasno, iż decydując się utrzymać niezmienioną tradycję udzielania Komunii Świętej do ust postąpił Ksiądz Biskup zgodnie z prawem i że w związku z tym nie zerwał wspólnoty kościelnej. Wasza Ekscelencja nie uczynił w rzeczywistości nic innego, jak zastosował się do zobowiązania nałożonego na każdego biskupa instrukcją De modo Sanctam Communionem ministrandi, by rozważyć konsekwencje, jakie mogłaby nieść dla życia sakramentalnego wiernych omawiana zmiana obowiązującej praktyki eucharystycznej” (list z 7 10 1996, prot. 511/56-02978 – facsimille listu tamże, s. 10). Przedstawiciele Stolicy Apostolskiej powołali się na złączony z instrukcją Memoriale Domini list pastoralny Kongregacji Kultu Bożego, w którym wyjaśniono, iż tam, gdzie Konferencja Episkopatu uzyskała od Stolicy Apostolskiej pozwolenie na udzielanie Komunii na rękę, to właśnie biskup diecezjalny „według swej roztropności i sumienia może udzielić w swej diecezji zgody na wprowadzenie nowego rytu udzielania Komunii, pod warunkiem, że uniknie się wszelkiej okazji zaskoczenia wiernych i wszelkiego zagrożenia braku czci względem Eucharystii”.

Osobnego omówienia z pewnością wymaga w jaki sposób doszło do tego, że Komunia na rękę stała się wbrew dobrze uzasadnionej i wielowiekowej tradycji głównym sposobem rozdawania Ciała Pańskiego wiernym w wielu krajach. Trzeba bowiem pamiętać, że polski przypadek miał miejsce już wiele lat po tym jak sprawy na tzw. Zachodzie zostały dawno przypieczętowane kościelną praksis. U nas obrońcom Komunii na rękę wystarczył swoisty kompleks wobec dawnej potęgi i powagi intelektualnej Kościoła w Niemczech czy Francji, by bladło znaczenie i sens kościelnych dokumentów. Jednak ich ignorowanie zaczęło się znacznie wcześniej i miało charakter bezwzględnego nieposłuszeństwa.  

Tomasz Rowiński

Zerżnięte żywcem – zarówno dziękuję i przepraszam, ale chyba powinniśmy sobie pomagać?!:
https://www.pch24.pl/komunia-na-reke—dzieje-nieposluszenstwa–przypadek-polski,70347,i.html?fbclid=IwAR1otRTtO7xo3XgiLpI1XsmaYNhpuzyNHpj422HIGYSyXnv-_965gGXlwIo#ixzz6PB48Ulg5

Koronawirus to PRETEKST by sprofanować i odebrać nam Chleb z Nieba!

Matka_Teresa_komunia_na_rekeW nawiązaniu do wypowiedzi Przewodniczącego Episkopatu ks. abp Gądeckiego odnośnie koronawirus i rozporządzeniu przyjmowania Komunii Św. na rękę:  mówimy stanowcze NIE i słowami i czynem! Taki nakaz jest jawnym nieposłuszeństwem Kościołowi w sprawie wielkiej wagi!

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.” Mt 10,28

Którzy to są, co mogą duszę i ciało zatracić w piekle? Słudzy szatana, wilki w owczej skórze, teraz zbyt wielu jest ich w szeregach nawet świętej hierarchii Kościoła, także niestety polskiego. Masoneria kościelna – największy wróg Kościoła! To oni chcą zniszczyć nasze dusze nieśmiertelne. Zaczynają od Najświętszego Sakramentu, od Pokarmu dającego Życie Wieczne. Bez tego Pokarmu nie możemy mieć Życia, a chcą nam Go odebrać. Zdają sobie doskonale sprawę z wielkiej mocy godnie przyjmowanej Komunii świętej. Dlatego robią wszystko, by doszło do powszechnej profanacji przez komunię na rękę. Wykorzystano w tym celu wcześniej zaplanowany przez masonerię proceder na skalę światową – broń biologiczną w postaci koronawirus (broń biologiczna była tematem przed laty wielkiego spotkania masonerii światowej w Londynie). Został on wykorzystany, by niszczyć świeckie państwo oraz Kościół przez stopniowo narastający reżim. Oblicza się, że w Chinach z powodu epidemii zmarłoby cztery razy mniej ludzi, gdyby cała infrastruktura funkcjonowała normalnie; wielu ludzi umierało z powodu niedożywienia, a przecież wygłodzeni ludzie są o wiele bardziej podatni na zakażenie – czyż nie jest identycznie w świecie ducha?! Koronawirus został dawno temu zaplanowany by stanowić pretekst dla zniszczenia Kościoła. Teraz większość przestanie uczestniczyć we Mszy św, a bardzo, bardzo niewielu będzie godnie przyjmować Komunię św., a jeszcze mniej adorować. Spowoduje to straszliwe konsekwencje. Polacy staną się bardzo źli, zwiększy się cierpienie, przestępczość. To Obecność naszego Zbawcy i w tabernakulach i w naszych sercach podtrzymuje nasz naród w dobrym. Teraz to się zacznie boleśnie zmieniać. Doczekaliśmy się początku boleści czasów Oczyszczenia!

Wkrótce i nagle zapewne dowiemy się (być może przez komunikat KEP odczytany we wszystkich kościołach w którąś niedzielę?), że mamy nakazane przystępować do Komunii św. wyłącznie przyjmując ją na rękę! Nie łudźmy się, że do tego w jakiejś formie nie dojdzie. W ten sposób tylko się usypiamy. Właściwie już się stało, bo kilka dni temu pojedyncze kościoły w Polsce już to wprowadziły. Być może, gdy teraz właśnie to czytasz, to zdecydowana większość naszych świątyń ma w praktyce zablokowany dostęp do Komunii św.! Jakie będą konsekwencje?

Read the rest of this entry

Kogo ukarać?

Niedawno usłyszeliśmy, że jest w Polsce pewien kapłan – marianin, który został obłożony karami kościelnymi za to, że odmówił udzielenia Komunii św. na rękę. W takim razie proponuję ukarać o wiele większego „winowajcę” (o ile jeszcze tego nie uczyniono). Póki co, podobno Ojciec Święty Benedykt XVI jeszcze żyje – a to właśnie jest ów winowajca. I to na jaką skalę. Oficjalnie, w roku 2008 odmówił wszystkim chcącym przyjmować Komunię św. z Jego papieskich rąk przystępowania inaczej jak na klęcząco i do ust. Cała reszta świata katolickiego została straszliwie obrażona. I trwał ten „proceder” do samego końca!!! (Być może kara przyszła chociażby w postaci owego „końca” – kto wie???). No dobrze, dosyć czarnego humoru. Jednak przez to smutno – wesołkowate rozważanie chcielibyśmy zwrócić uwagę na absurdalność (niesłuszność?) kary nałożonej na ks. marianina. Bo bądźmy przytomni – przecież klękanietak zdecydowana postawa Papieża Benedykta XVI była absolutnie jawną i stanowczą deklaracją w jaki sposób tylko i wyłącznie (!!!) wolno wiernym na całym świecie przystępować do Komunii św. Nie pomagały w przeszłości kazania (jedno jest na naszej stronie), encykliki i inne dokumenty papieży ostatnich dziesięcioleci. Nie pomogły świadectwa takich gigantów świętości jak Matka Teresa z Kalkuty (wg niej, Komunia św. na rękę jest większym grzechem niż aborcja!!!). Nie pomagają świadectwa i prawne opracowania co najmniej dwóch biskupów (np. świadectwo argentyńskiego biskupa) nie zostawiające cienia wątpliwości, że w świetle Magisterium Kościoła Katolickiego „komunia na rękę” jest bezprawiem. Więc koniec końców Benedykt XVI uciekł się do bardzo wyrazistej i nowej – wręcz medialnej – formy pokazania jaka powinna być właściwa postawa komunikujących i… uwaga i… kapłanów. Tak – kapłanów. Benedykt XVI odmówił – i w odmowie wytrwał do końca. Kapłani powinni (nie tylko mogą ale właśnie powinni!!!) Go naśladować. I czy w oczach Bożych kary nałożone na naszego bohatera księdza są ważne? Pytanie jest retoryczne. Ale, ale – czyż na karę nie zasłużyli ci, co ją nałożyli??? Być może, ale musimy to zostawić Panu Bogu, )n jest ich Sędzią i Jego sąd wystarczy, musimy jednak wiedzieć, że musimy być nieposłuszni gdy namawia się nas do popełniania zła. Zasada ta istniała od zawsze w Kościele, jednak do tej pory korzystanie z niej (klauzuli sumienia) było sporadyczne, bo rzadka się zdarzało, by jakiś przełożony np. zakonu, czy spowiednik, biskup itp namawiali do złego – chyba że byli wręcz heretykami. Teraz wszystko się zmieniło i bardzo stało się powszechne namawianie do czynienia zła, ot choćby w wyżej opisywanej materii.

Najgorsze profanacje

KomuniaszfarkiPrzyjrzyjmy się temu potwornemu zdjęciu – mamy tu dwa, a właściwie trzy w jednym obrazku akty profanacji. Nawet cztery – postawa stojąca już nikogo nie wzrusza, a to od niej się zaczęło i poszło dalej (zajrzyjmy np. tutaj) Tak rozwija się zło profanacji. Zło prowadzi do coraz większego zła. Nadużycia rodzą kolejne nadużycia. Nie jest intencją naszą – i prosimy też o to czytających – by osądzać ludzi z powyższego zdjęcia. Dobrze by było, gdyby nikt ich nie rozpoznał. Oni też są ofiarami Read the rest of this entry

Wojna 40-letnia o…klęczenie!

M-B-CZCo to za wojna? Ktoś coś tu wymyśla? Oj, wojna i to o wiele większa niż atomowa. Straszliwe uderzenie nakierowane jest w samo Serce Kościoła czyli Najświętszą Eucharystię. Wszystkie rozpowszechnione i podobno ulegalnione (jakoby za pozwoleniem władz kościelnych, a to jest kłamstwo) akty, sposoby profanacji czy chociażby zobojętnienia, braku szacunku względem Najświętszego Sakramentu – to są sposoby, którymi próbuje zniszczyć się kult św. Eucharystii, a co z tym się bezpośrednio wiąże – Kościół. Jak szatan zniszczy Kościół (na szczęście Pan zapowiedział w Ewangelii, że to się nigdy nie stanie) – a zadać cios w Serce to zabić – to już cały świat klęknie przed demonem na kolana. Ale tak się nie stanie. Oczkiem w głowie dla wrogów Kościoła jest tak jak przez wiele stuleci Polska. Znowu naszym zadaniem jest powstrzymać nawałę tylko tym razem o wiele gorszą od tureckiej i szwedzkiej i paru innych razem wziętych. I powstrzymamy i zwyciężymy! 

Batalia toczy się w największym nasileniu od mniej więcej 40 lat (stąd tytuł), a masoneria i moderniści nadal są zszokowani, bo jak do tej pory jeszcze Polska jakoś się trzyma. Trzyma się Chrystusa, sakramentów, wiary katolickiej. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby powszechnie dobrzy katolicy nie uwierzyli w jedno z największych kłamstw naszej epoki. Kłamstwo to polega na tym, że wszelkie profanacje czyli „genialne” i nowoczesne – modernistyczne metody związane np. z przystępowaniem do Komunii św., nadzwyczajnymi szafarzami, zmianami w prezbiteriach (oj! jest tego dużo) zostały wprowadzone legalnie – mało tego, że kolejni Papieże tak sobie życzyli. Nie, nie życzyli sobie, ani Chrystus sobie nie życzył. Fama poszła, że ten kto np. nie chce przyjąć Komunii św. z rąk nadzwyczajnego szafarza to sekciarz i nie słucha się Kościoła. Jest oczywiście na odwrót. Ale te wszystkie kłamstwa będziemy tu próbowali stopniowo demaskować, żeby polscy katolicy mogli stawić skuteczniejszy opór najeźdźcom, którzy chcą nam wyrwać największy Skarb – Eucharystię – bijące Serce Kościoła!

Aby lepiej zrozumieć tajniki tej wojny duchowej, wniknęliśmy trochę w historię Kościoła i powiązaną z nią historię najnowszą naszej Ojczyzny, która pozwoliła nam wiele zrozumieć. Poniżej dzielimy się tymi spostrzeżeniami.

Pewien polityk (Jan Maria Jackowski) napisał kiedyś książkę pt: „Bitwa o Polskę”. W książce było dużo o próbach niszczenia naszej Ojczyzny na płaszczyźnie politycznej i gospodarczej. Atmosfera bitwy, jak sugerował tytuł, została znakomicie oddana. Jednak nie tylko na płaszczyźnie społeczno – ekonomicznej toczą się boje o nasz kraj. O Obrona-Jasnej-Górywiele większa bitwa, a właściwie wojna, toczy się w sferze ducha. Kraj nasz od wieków był poligonem wielkich wojen (warto, a nawet trzeba tę historię znać!), lecz dzięki Matce Bożej wychodziliśmy z tych perypetii obronną ręką i ufam, że obecna wojna zakończy się naszym zwycięstwem. Duchowa wojna o Polskę (o wiele bardziej groźna niż fizyczna)  toczyła się przez wieki – bo o ile nasz kraj był szczególnie umiłowany przez Matkę Najświętszą, o tyle był szczególnie znienawidzony przez szatana. Nic dziwnego – Niepokalana zawsze przyciągała nienawiść apokaliptycznego smoka, który nie może Jej zaszkodzić, więc poszedł „walczyć z resztą Jej (Niewiasty) potomstwa”. Maryja chroniła nasz naród, a Bóg za Jej wstawiennictwem dawał nam wielkich wodzów – zarówno wojskowych, królów, polityków, jpII i prymasjak i dostojników kościelnych. Szczególnie wielcy z tych ostatnich to św. Jan Paweł II, Prymas tysiąclecia Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński i Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Specjalnie wymieniam tych związanych z okresem wojny, którą rozpoczęli w Polsce komuniści (po II wojnie światowej). Nie napiszemy tu, jak wielka była to wojna o naszą wiarę, jak wielkie bitwy były toczone, jednak warto zajrzeć do Pamiętników zmarłej niedawno w opinii świętości (dla mnie to święta i koniec) Marii Okońskiej – jest ich wydanie książkowe. Książka ta powinna być bestsellerem przynajmniej polskich katolików. Dodam tylko o ks. Franciszku Blachnickim (postać nieco mniej znana), założycielu ruchu Światło – Życie, który właśnie przez działalność tego Ruchu doprowadził nie tylko do uratowania, ale do ożywienia wiary ówczesnej młodzieży, co do dziś procentuje! Tyle historii trochę dawniejszej. Przejdźmy do początków aktualnej wojny, która rozpoczęła się mniej więcej w latach 70-tych końca ubiegłego stulecia. Read the rest of this entry