Monthly Archives: Wrzesień 2015

…jedli i pili….

Pewne (typowe) spotkanie pobożnych katolików, dzień skupienia, rekolekcje (tak się składa, że przykład pochodzi ze spotkania z dnia dzisiejszego). Cytuję program dnia:

(…)16.00 – ciepły poczęstunek (jakkolwiek będzie on dostępny od samego początku naszego spotkania)
17.00 – Wspólna Msza Św.+ ogłoszenie wyników (jakiś konkurs – nieistotne)
18.00 – Wspólna zabawa integracyjna
19.00 – Ognisko z kiełbaskami(…)

Zwróćmy uwagę – Msza św. w otoczeniu imprez głównie kulinarnych, mało tego – ciepły poczęstunek godzinę przed Mszą św., a wiadomo, że gdy jest wiele osób taki posiłek może trwać i dłużej niż godzinę – czyli jemy do samej Mszy św? W normalnych czasach (niestety, te „normalne” skończyły się jakieś 30 lat temu) nie trzeba by było tego komentować. Normalny odruch to niesmak, że coś jest nie tak. Teraz zmuszony jestem wyjaśnić, bo problem jest powszechny, a sumienia skutecznie uśpione. Czyż nie jest to obraza naszego Zbawiciela – Chleba Życia? Jest!!! A przykład powyższy to zupełnie typowa sytuacja na wszelkiego rodzaju dniach skupienia, rekolekcjach itp. Starsze osoby pamiętają jeszcze, jak jako dzieci chodziły zawsze na czczo na Mszę św., nawet jak Msza św. była w południe! (i nie raz przez to nawet mdlały). I nikt nie uważał, że to przesada. A teraz???

noeJak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.” (Łk 17, 26-30)

Read the rest of this entry

„Ja nie klękam, bo Pan Bóg patrzy w serce!”

kolanaJako kontrargument na zwrócenie uwagi, aby klękać przed Najświętszym Sakramentem, można nie raz usłyszeć coś w stylu: „nie trzeba klękać, bo najważniejsze jest to, co przeżywa się w sercu. Taką podstępną argumentację stosuje szatan, ponieważ on sam najlepiej wie, jak „niebezpieczne” jest dla niego wyrażanie przez człowieka wiary swoją postawą. A dlaczego? Ano np. dlatego, że ktoś patrząc na naszą postawę może się nawrócić! Przeczytajcie to poniższe krótkie świadectwo: Do klęczącego kapłana podchodzi kobieta: „Proszę mi wybaczyć, że przerywam modlitwę. Nie byłam katoliczką, ale przychodziłam na kazania księdza. Przekonywała mnie ich treść, ale pozostawała jeszcze wątpliwość, czy wierzy ksiądz naprawdę w to, co mówi, i czy praktykuje to w życiu. Patrząc z ukrycia na pełne czci przyklęknięcie księdza, a potem na jego modlitwę, pozbyłam się tej wątpliwości. Chcę zostać katoliczką”. Lub może być niestety przeciwny przykład: ktoś patrząc na naszą postawę, może…stracić wiarę!

Jesteśmy ludźmi żyjącymi w ciele, i nie mamy daru wglądania w cudze serca (poza wyjątkowymi cudami). A nasza postawa (oczywiście o ile jest szczera, a nie na pokaz) pozwala uchylić naszym bliźnim rąbka tajemnicy naszego serca – czy wierzymy, czy czcimy, czy potrafimy ukorzyć się przed Bogiem. Istnieje święta katolicka zasada: lex orandi — lex credendi (jak się modlisz, tak wierzysz, jak wierzysz, tak się modlisz). 

Posłuchajmy stanowczego stwierdzenia błogosławionego kardynała Newman’a: „Wierzyć i nie dawać żadnych oznak szacunku, żadnych oznak zażyłości, a więc postępować według własnego uznania, to coś nienormalnego, to zjawisko nieznane nawet w religiach fałszywych, nie mówiąc już o religii prawdziwej. Kult, wyraz kultu – jak np. przyklęknięcie, zdjęcie obuwia, trwanie w milczeniu itp. – są uważane za niezbędne, aby w sposób należyty móc zbliżyć się do Boga.”

Cytatów na poparcie z Nauki Kościoła (Doktorów Kościoła, świętych, nauczania papieży) można by mnożyć w nieskończoność, bo jest ich naprawdę całe bogactwo – wystarczy poszperać w internecie. Ale ten kto nie chce zrozumieć i przyjąć i tak nie przyjmie. Pan Jezus za swojego życia na ziemi też spotykał się z oporem, z sercami kamiennymi. Wciąż aktualne jest proroctwo Izajasza i chyba szczególnego wymiaru nabiera w naszych czasach: Zatwardziałe jest serce tego ludu, uszami na darmo słuchali, swoje oczy zamknęli, by nie widzieli oczami, nie słyszeli uszami, sercem nie pojęli i nie nawrócili się, bym ich uzdrowił.

 

czas na wybór: wierzę czy nie? klękam czy nie?

Od około roku można zauważyć piękne zjawisko – pojedyncze osoby poruszane przez Ducha św. z wielkim szacunkiem i czcią traktują Najświętszą Eucharystię. Z wielką wiarą i pobożnością klękają na dwa kolana przed Panem Jezusem obecnym w tabernakulum, przyjmują Komunię św. na klęcząco, są skupione, nie gadają w kościele. Tworzą one jakby klekanie-przed-tabernakuluminny, nowy świat jako przeciwwaga do tego, co powszechnie rozszerza się jak zaraza. Chodzi m. in. o nieprzyklękanie przed Obecnością Bożą w tabernakulach a zamiast tego eleganckie, nowoczesne ukłony, a jakże często nawet ich brak (po prostu „fachowi” chrześcijanie zaczynają się zachowywać w kościele jak niewierzący turyści…). I widać, jak wykluwają się dwie odmienne postawy – jedni pobudzani przez Ducha św. okazują coraz większą cześć, a inni coraz bardziej znieważają Pana Jezusa i w gruncie rzeczy tracą wiarę. Przyszedł czas na oczyszczenie i wybory. „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!” (Ap 3, 15-16). To już nie czas na letniość, na wiarę z przyzwyczajenia, z tradycji. Teraz każdy stoi przed poważnym wyborem: wierzę w obecność Chrystusa w Eucharystii, chcę wierzyć coraz mocniej i czcić Go? Czy pójdę na łatwiznę za większością, nie będę się wysilał, dla mnie ważniejsza jest opinia znajomych, przyjaciół, wspólnoty (bo co sobie o mnie pomyślą? Jak będę na klęcząco przyjmował Pana Jezusa to wszyscy zobaczą…będę jak świętoszek… To kto w końcu jest dla mnie ważniejszy? Bóg Najwyższy czy choćby cały świat najbardziej wpływowych ludzi?). „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Łk 11, 23). Obudźcie się w końcu z letargu i dokonajcie wyboru! Oby ten wybór był zbawienny. I obyśmy nie bali się przyznać, że kochamy Chrystusa…  „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.” (Mt 10, 32-33)

Ps 27 (26): Pan światłem i zbawieniem moim, *
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia, *
przed kim miałbym czuć trwogę? (…)

Nawet gdy wrogowie staną przeciw mnie obozem, *
moje serce nie poczuje strachu.
Choćby napadnięto mnie zbrojnie, *
nawet wtedy zachowam swą ufność.