Źródło i szczyt
Źródło i szczyt. Właśnie jest Wielki Czwartek, za chwilę Ostatnia Wieczerza. Jesteśmy u źródła i na szczycie życia Kościoła i życia naszego, o ile jesteśmy Kościołem, czyli o ile jesteśmy gałązkami wszczepionymi w Winny Krzew – Mistyczne Ciało Chrystusa. Ale nie tylko. To niepojęte Życie, które tryska z Najświętszej Eucharystii rozciąga się na życie wszystkich – nawet tych, którzy żyją w grzechu śmiertelnym. Jeśli któregoś dnia nastąpi „ohyda spustoszenia”, (którą zapowiada w Piśmie św. prorok Daniel i sam Pan Jezus w Ewangelii – za nimi późniejsi prorocy mistycy, wielkie objawienia Maryjne – chociażby La Salette), czyli czas, gdy przestanie być sprawowana Msza św. – prawdziwa, z prawdziwym Przeistoczeniem – to naprawdę będziemy mieć na ziemi piekło (tak o tym pisze Maria Valtorta XX-wieczna mistyczka).
Ta niedoceniana, pozostawiona samotnie św. Hostia w tabernakulach, podtrzymuje te resztki dobra, uśmiechu, po prostu tego co ludzkie nawet w niewierzącym i pogańskim świecie. Jednak w obliczu narastającej fali profanacji (nadużywana posługa nadzwyczajnych szafarzy, komunia św. na rękę), braku szacunku, który jest coraz bardzie widoczny nawet w Polsce (np. liczba ludzi nie przyklękających przed tabernakulum szybko wzrasta!). Czyż to nie jest powtórzeniem gestu Judasza? Bóg nie będzie bez końca milczał i nie pozwoli do końca zdeprawować Swojego bezbronnego w małym kawałku Chleba Ukrytego Syna. Nie pozwoli – i to zostało zapowiedziane! Możemy jednak złagodzić tę godzinę ciemności – bo to będzie straszliwa duchowa ciemność, która jednak jak popiół roznosić się będzie i na to, co materialne. Jednak można złagodzić tę godzinę, by nie dopuścić, by absolutnie całkowicie wygasła na ziemi Najświętsza Ofiara. Modlitwa, adoracje, ekspiacja, nawet nieco przesadzone wyrazy zewnętrznego szacunku wobec Chrystusa w Eucharystii (np. przechodząc przed tabernakulum przyklęknąć na dwa kolana – to drugie kolano za tych, którzy nie przyklękają w ogóle…). Niedobitki modlące się w kościołach ratują jeszcze Tą Świętą Obecność, a przez to ratują świat nie tylko od wiecznego potępienia, ale także od zamienienia w popiół zgrozy naszej doczesności. Ojciec stworzył świat przez Swojego Syna (On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie – Kol 1, 17) i wypędzenie Jego Syna z tego świata zaprocentuje samozniszczeniem – i czyż nie widać, że ten proces już się zaczął?! Zgroza! Dodam – Obecność Chrystusa w Eucharystii jest tak realną i pełną Jego Obecnością, że święci na ten temat pisali, że zazdroszczą nam Jej aniołowie. Oby do końca świata mieli nam czego zazdrościć. Oby!
Wiem, powyższe rozważania na pierwszy rzut oka są szokujące i zaciągają wizjonerstwem. Nie, wczytajcie się raz jeszcze, a potem jeszcze raz i przemyślcie najlepiej na kolanach przed Panem Jezusem – czyż nie ma o tym już w św. Biblii? I czyż nie zaczyna się dziać na naszych oczach to, co jest treścią Księgi Objawienia – ostatniej księgi Pisma św.? Obserwacje świata, Kościoła i świątyń dają teraz wiele do myślenia, oj, wiele….
Posted on 2 kwietnia 2015, in Medytacje and tagged profanacje, Wielki Czwartek. Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.
Dodaj komentarz
Comments 0