Dom modlitwy czy jaskinia zbójców?
Przeczytałam w wakacje w „Pamiętniku Duchowym” św. Małgorzaty Marii Alacoque słowa Pana Jezusa o tym, jak boli Go brak szacunku (szczególnie rozmowy) w Jego Obecności w Najświętszym Sakramencie. Nie pamiętam niestety dokładnych słów, ale sens był taki. Bardzo te słowa mnie dotknęły i pozostały w sercu. Przypominają mi się one zwłaszcza wtedy, jak ludzie gadają w kościele (jakby to święte miejsce nie różniło się niczym od np. muzeum). Sama niestety mam też problem z pilnowaniem się, aby swoją postawą i milczeniem uszanować Obecność Boga Żywego.
Nasze zachowanie się w kościele wyraża naszą wiarę w rzeczywistą Obecność Boga lub jej brak. Czy w obecności jakiejś zacnej osobistości (prezydenta, króla, biskupa) usiądę sobie z koleżanką i będę gadała w najlepsze? Chyba nie, bo obecność tej osobistości będzie mnie krępowała no i poza tym wypada okazać jakiś szacunek; może wypadałoby raczej słuchać i milczeć, co ta zacna osoba ma mądrego do powiedzenia? (w pałacach tyranów, takich małych kopii Stalina lub Hitlera, mamy gwarantowaną stratę głowy za taką ignorancję…..).
Dziś zwróciłam uwagę trojgu ludziom w średnim wieku, którzy usiedli sobie wygodnie w kościele i mile rozmawiali (nawet nie tak głośno i nachalnie, ale mimo to przeszkadzało modlącym się). I gdy delikatnie zwróciłam uwagę to usłyszałam usprawiedliwienie: „Ale my właśnie rozmawiamy o Panu Bogu!”. Być może w kościele można sobie usiąść (oczywiście skromnie – nie np. rozłożony jak w fotelu noga na nogę itp) i rozmawiać np. o wierze, ale myślę, że pierwszeństwo ma miłość bliźniego – jeśli komukolwiek w świątyni taka pobożna rozmowa akurat przeszkadza lub nawet tylko może przeszkadzać to wydaje mi się to niedopuszczalne. Poza tym dochodzi sprawa zgorszenia, bo skąd inni ludzie mają niby wiedzieć, że prowadzimy świątobliwą rozmowę?! No i drugi warunek, to ten, że rozmawiając o Bogu wiemy, że Bóg rzeczywiście jest tu obecny i to jak – w Najświętszym Sakramencie i minimum jakie powinniśmy posiadać to ciągłą pamięć o Tej Obecności!!!
„Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców ” Łk 19,46
Dom modlitwy, to dom modlitwy – modlitwa to właściwie rozmowa z Bogiem, ewentualnie rozmowa o Bogu, ale…. jednocześnie z Bogiem. Wyjątek stanowią kazania, katechezy w kościele – wiadomo, jest to oczywiste. Gorzej z koncertami, bo dziś wyglądają one identycznie jak w operze czy filharmonii – w centrum uwagi są artyści, a nie Chrystus – i to jest też niedopuszczalne. W ten sposób powstaje „jaskinia zbójców”. Można sobie wyobrazić, jak jest w takiej jaskini (często wyobraźni pomagają niestety tysiące obejrzanych filmów). Na pewno trwają tam nieustanne rozmowy, dyskusje. Czarny handel, załatwianie własnych spraw i co najgorsze – w jaskini zbójców nie pamięta się o tym, że Bóg istnieje, że Bóg widzi i nie kocha się Boga. Czyż nie tak w praktyce robi się w naszych świątyniach? Sztuka, piękno, załatwianie (o zgrozo) własnych interesów, a na zewnątrz mróz, ciężko rozmawiać, w kawiarni za drogo więc pogadajmy w… kościele. A Pan Jezus rzeczywiście obecny w św. Eucharystii jakby nie istniał – iluż mistyków już pisało o tym, jak rani Najświętsze Serce Jezusa lodowata obojętność!!!
Św. Małgorzata Maria Alacoque klęczała przed Najświętszym Sakramentem, kiedy ujrzała Pana Jezusa. Odsłonił On swe Serce i powiedział: „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło, aż do wyczerpania i wyniszczenia się, by im dać dowody swej miłości. A w zamian od większości ludzi doznaję tylko niewdzięczności przez nieuszanowania i świętokradztwa, przez oziębłość i pogardę, z jaką się odnoszą do Mnie w tym Sakramencie miłości”.
Posted on 13 stycznia 2016, in Medytacje and tagged brak szacunku w kościele, gadanie w kościele, Mój dom będzie domem modlitwy. Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.
Dodaj komentarz
Comments 0