Pierwsze Spotkanie
Może trochę kontrowersyjnie: Pierwsza randka z Ukochanym. Ileż zależy od tego pierwszego spotkania. Nie dziś, bo czasy mamy dziwne, albo lepiej napisać wprost: pogańsko – bezbożne, ale w normalnych czasach pierwsza randka decydowała nieraz o wyborze (lub nie) przyszłego towarzysza na całe życie – na dobre i na złe. Niezbyt dobry to przykład, bo ludzka miłość jest słaba, zmienna i zawodna (poza tym niekoniecznie pierwszy napotkany kandydat na małżonka jest najlepszy…), ale pomyślmy, że Pan Jezus to znakomita partia dla nas wszystkich. On najbardziej nas miłuje, przebacza, jest wierny itd. A ta pierwsza z Nim randka to pierwsza Komunia św.. Czyż nie?! Jakże wielu świętych przeżyło wielki rozkwit w swoim życiu duchowym właśnie po przyjęciu pierwszej Komunii św., a chyba dla wszystkich było czymś ogromnie budującym wspomnienie tego pierwszego Spotkania. Ono jest bardzo, bardzo ważne. Ale wszystkie miłosne spotkania, żeby miały sens powinny mieć właściwą otoczkę, atmosferę.
Wyobraźmy sobie, że przyszła kandydatka na żonę, chcąc na chłopaku wywrzeć dobre wrażenie, trenuje długo wszystkie możliwe gesty, zachowania itd. Być może są takie panny czy kawalerowie, którzy tak się przygotowują do pierwszej randki. Ale wzbudzają w nas słuszny uśmieszek politowania – coś tu jest nie tak – prawda? Bo jest to sztuczne – a w miłości prostota i naturalność bardzo się liczy. Współczesne dziewczęta nieraz myślą, że jak się ubiorą i wymalują jak lala z wystawy sklepowej to będzie właśnie to. Nieprawda, bo właśnie niezepsuty jeszcze chłopak woli niezepsutą (nawet w sensie wyglądu zewnętrznego) dziewczynę. W miłości ludzkiej, choć nie jest hierarchiczna (chłopak i dziewczyna są sobie w istocie równi), istnieją jednak przy pierwszym i kolejnych spotkaniach naturalne wyrazy szczególnej czci i szacunku (szczególnie ze strony chłopca, ale nie tylko) wyrażanego nawet na zewnątrz np. ucałowanie w rękę. W spotkaniu pierwszo-komunijnym jest hierarchia – i to jaka!!! Jeszcze jedno. Wyobraźmy sobie, że z okazji tej pierwszej randki z dziewczyną, rodzice chłopaka zafundowali mu mnóstwo prezentów: rower, konsolę do gier…. Nawet po uszy zakochany chłopak długo nie wysiedzi na randce – myślami będzie już przy nowej grze na konsoli…. Abstrakcja!!!! A ludzie Kościoła taką abstrakcję (o wiele gorszą – dobrze o tym wiemy) zafundowali naszym średnio dziewięciolatkom i Temu, który z utęsknieniem czeka na to wyjątkowe spotkanie ze swoimi ukochanymi dziećmi – Jezusowi ukrytemu w małej Hostii. To jedna z najgorszych i najbardziej obrzydliwych praktycznych herezji rozkwitłych szczególnie w ostatnich dziesięcioleciach. Zaczęło się kiedyś od prezentów, które obecnie wręcz zasypują do nieprzytomności serca (właśnie serca – bo to serca są wypełnione prezentami, żeby nie pozostało w nich nawet odrobiny miejsca dla Najświętszego Gościa), strojów, zewnętrznych wykwintnych imprez. Mało tego – nawet katecheci powszechnie przeprowadzają musztrę, żeby dzieci w czasie samej uroczystej Mszy św. występowały jak w teatrze – a to coś przeczytać, a to zaśpiewać, a to się ukłonić, wstać itp. Jest na to też presja rodziny, znajomych. I wszystko sztuczne, chyba tylko po to, by tak zaangażowane dzieci nie miały ani chwili, żeby wewnętrznie przeżyć największe Spotkanie w swoim ziemskim życiu. A cierpienie wzgardzonego Serca Jezusowego? Czy ktoś o tym myśli? Czy ktoś ma chociaż cień wątpliwości, że w całości jest to robota diabła???!!!
A czy dzieci są właściwie przygotowywane do tego Wielkiego Spotkania? Czy wiedzą, Kogo przyjmują? Czy uczy się ich spontanicznego, prostego i czystego miłowania Tego Niepojętego Gościa? Niestety najczęściej do rodziców, znajomych i katechetów są skierowane słowa Pana Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże.” (Mk 10, 14). Pan Jezus znajduje upodobanie w czystych, prostych duszach dzieci. Ale obecnie jakże często zdarza się, że dziecko nie ma już niewinnej duszy dziecka, bo zostało popsute przez dobrobyt (chciwość), nienawiść w rodzinie, nieczystość itd. …. „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.” (Mt 18, 6). Powiecie, że przesadzam z tymi zgorszeniami? A czyż nie są to mniejsze zgorszenia typu narkotyki, pornografia? Przecież tu w praktyce znacznie osłabia się Pierwsze Spotkanie dzieci z Tym, który jest Źródłem ich Życia! Jakże wielu wielkich grzeszników nawróciło się po dziesiątkach lat, a głównym motywem nawrócenia było wspomnienie I-szej Komunii św. – na pewno przynajmniej przyzwoicie przeżytej. Choć trzeba dodać, że Pan Jezus potrafi Swoją mocą przebić się przez najgrubszą „zasłonę dymną”, którą ludzie i szatan stwarzają, żeby zamydlić i osłabić to Pierwsze Wielkie Spotkanie. Jednak biada tym, którzy z szatanem współpracują, a szczególnie, gdy czynią to świadomie!
Bolesne jest także to, że obchodzenie I-szej Komunii św. w rodzinach uważających się za gorliwie katolickie niewiele różni się (albo w ogóle) od pogańskich, ateistycznych. Bo czyż nie w obydwu wypadkach są wypasione prezenty, imprezy całodniowe (no właśnie: czy dziecko ma choć 5 min. w ciągu tego dnia, żeby się w ciszy pomodlić???), sesje zdjęciowe? A nawet gorzej jest w tych rodzinach katolickich, bo dochodzi obłuda: wplatane piękne słowa, życzenia nie raz bardzo pobożne, a życie takie jak u pogan…
Na koniec zobaczmy jak wyglądała Pierwsza Komunia św. św. Tereski z Lisieux:
Czując zbliżający się dzień pierwszej Komunii św. z całym skupieniem gotuje się na tę ucztę, mającą się odbyć 8 maja roku 1884. Tereska liczyła wtedy lat 11. Przez cały ten czas z podwójną gorliwością rzucała pod nogi Chrystusa snopy drobnych umartwień, jako bukiet lilii i róż, którymi chciała wysłać kolebkę Dzieciątka Bożego!… Przygotowana do przyjęcia tego sakramentu przez swoją matkę chrzestną z uwagą i pilnością wsłuchiwała się w każde słowo, które tłumaczyła jej Maria. Maria mówiła mi również o niezniszczalnych bogactwach, które łatwo jest codziennie zbierać, o nieszczęściu przechodzenia obok nich bez zadania sobie trudu sięgnięcia po nie ręką; po czym wyjaśniała mi sposób zostania świętą przez wierność w najdrobniejszych rzeczach; dała mi małą książeczkę: ,,O wyrzeczeniu”, nad którą z rozkoszą rozmyślałam.
Bezpośrednim przygotowaniem do uroczystego przyjęcia Eucharystii były trzydniowe rekolekcje, które ogłosił ksiądz Damian, kapelan i spowiednik sióstr Benedyktynek w Lisieux. W wigilię wielkiego dnia otrzymałam po raz drugi rozgrzeszenie; spowiedź generalna pozostawiła w mej duszy wielki pokój i Dobry Bóg nie dopuścił, by choćby najmniejsza chmurka go przyćmiła.
Gdy przystępuje po raz pierwszy do Komunii Świętej, odczuwa wielkie wylanie miłości. „Kocham Cię i oddaję Ci siebie na zawsze” – szepcze 11-letnia Teresa Umiłowanemu Panu, Jezusowi. „O jak słodki był ten pierwszy pocałunek Jezusa dla mej duszy, czułam się kochaną i kochałam! Jezus o nic mnie nie pytał, niczego nie żądał. Od dawna już Chrystus porozumiewał się ze mną, dziś nie byliśmy już dwoje”… Odtąd przy każdej Komunii świętej powtarzała z radością: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Jezus”.
Posted on 9 Maj 2015, in NADUŻYCIA!!! and tagged I Komunia św., prezenty do pierwszej Komunii. Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.
Dodaj komentarz
Comments 0