Adorujmy!
„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.” J 1, 14. Słowo przyjęło Ciało, umarło za nas, Zmartwychwstało i wstąpiło do nieba. A teraz? Czy w takim razie w naszych czasach mieszka wśród nas? Tak, zamieszkało w tak wielu tabernakulach świata. Chciało być tak blisko nas, że zamieszkało przy naszych domach, przy ruchliwych ulicach, w miastach i wioskach. Szczególnie Polska ma to szczęście, że posiadamy bardzo dużo kościołów, w bliskich odległościach od naszych domów. Niech nasze serca będą gorące i otwarte na naszego „Niebieskiego Sąsiada”, „Więźnia Tabernakulum”. On pozostaje tam naprawdę tylko i wyłącznie dla nas,żebyśmy Go odwiedzali, przychodzili, wstępowali nawet na chwilkę, aby się choć przywitać i powiedzieć np. tak: „Oto jestem, witaj mój Panie, prawdziwie tutaj obecny dla mnie. Kocham Cię. Bądź ze mną cały czas, bo potrzebuję Cię. Lecę do moich dalszych obowiązków…” . Ale oczywiście najlepiej jest wykroić sobie choćby pół godzinki na Adorację, to naprawdę bardzo mało czasu! Pomyślmy, ile czasu marnujemy grzebiąc w internecie, siedząc na facebooku, pijąc herbatkę, gadając itp. A czy nasz Król nie zasługuje na specjalnie „wykrojony” czas w ciągu dnia dla Niego, na spotkanie z Nim? Nie miejmy takich serc, jak ówczesne pokolenie Chrystusa: „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli.” (J 1, 11). Gdy przyjmiemy Chrystusa, czyli zaczniemy Go adorować codziennie, to stanie się to dla nas źródłem nieocenionych łask! „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1, 12). To na adoracji święci czerpali siły, światło i moc do działania. Przypomnijmy sobie choćby św. Jana Pawła II, bł. P. G. Frassatiego (praktykował adoracje nocne), św. Matkę Teresę z Kalkuty, która wprowadziła w swoim zakonie codzienną godzinną adorację i tak mówiła o jej owocach: „Od czasu podjęcia codziennej adoracji nasza miłość do Jezusa stała się jeszcze bardziej bliska, nasza wzajemna miłość wzbogaciła się o lepsze zrozumienie, nasza miłość do biednych jeszcze bardziej się pogłębiła, a powołania zwiększyły się dwukrotnie. Bóg pobłogosławił nas wieloma wspaniałymi powołaniami.” Gdy zaproponowała pewnemu kapłanowi godzinną adorację dziennie, a on wykręcał się tłumacząc, że ma dużo pracy, powiedziała, że w takim razie powinien adorować Pana Jezusa 2 godz. dziennie!
„I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.” J 1, 14b. Ta chwała jest dla nas na ziemi tu zakryta – kontemplujemy ją pod zasłoną wiary. Jak silna musi być nasza wiara, aby zawsze mieć świadomość, że w Tabernakulum jest obecny nasz Pan tak samo jak w niebie! Przy Tabernakulum adorują Go nieustannie aniołowie, święci, całe niebo, a my? A nam często zdarza się nawet nie przyklęknąć przed Majestatem Bożym… Czcigodna służebnica Boża Matka Mechtylda od Najświętszego Sakramentu przestawała z aniołami i oglądała ich wypełniających kościół szczelniej niż atomy. Do jednej z sióstr, która wchodziła do chóru, zwróciła się w imieniu Jezusa ze słowami: „Szukasz nieba, a ono jest tutaj, bo jestem ze wszystkimi aniołami i świętymi, którzy Mnie tu adorują.” Inny przykład: pewna siostra nie chciała w niczym naśladować zakonu Matki Mechtyldy i postanowiła nie przyklęknąć przed Najświętszym Sakramentem. Gdy tak postąpiła, niewidzialna moc uniosła ją, rzuciła na posadzkę i spowodowała śmiertelne (zdaniem chirurga) pęknięcie czaszki. Siostra jednak oprzytomniała, odprawiła wynagrodzenie i powróciła do zdrowia dzięki łasce Bożej. Pan Bóg posłużył się aż takim ciężkim doświadczeniem, aby wzbudzić wiarę u zakonnicy w Jego rzeczywistą obecność w Najświętszym Sakramencie. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.” J 20, 29. A więc módlmy się wytrwale o łaskę żywej wiary! Bóg tak bardzo pragnie nam jej udzielić…
Posted on 27 grudnia 2014, in Medytacje and tagged adoracja eucharystyczna, Matka Teresa z Kalkuty, wiara. Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.
Dodaj komentarz
Comments 0